Kosztowny 8 marca

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej opozycyjni radni nie dali odpocząć burmistrzowi. Pytali, drążyli nie tylko w interpelacjach, więc było burzliwie i ciekawie

 

Ryszard Befinger chciał się dowiedzieć, na jakich zasadach i z jakich środków zorganizowano spotkanie z Krzysztofem Nuszkiewiczem w Akademii Humanistycznej. Przypomnijmy, że odbyło się ono 8 marca, w Dniu Kobiet, które przybyły tłumnie. Przy wejściu zostały obdarowane czekoladami. Nie było to oczywiście tylko "babskie" spotkanie, a ogólnodostępne, dla wszystkich zainteresowanych mieszkańców gminy. Frekwencja była naprawdę imponująca, mieszkańcy wysłuchali podsumowania stu dni rządów nowego burmistrza, zadawali mu też pytania. Przy wejściu rozdawano egzemplarze kwartalnika zatytułowanego "Pułtusk nowoczesnym miastem z tradycjami". Z przekazanego do naszej redakcji wykazu umów podpisanych przez burmistrza wynika, że wydawcą kwartalnika jest Gmina Pułtusk, a projektem winiety, składem komputerowym, wykonaniem wersji elektronicznej i drukiem zajęła się Spółdzielnia Socjalna, Drukarnia i Agencja Reklamy MAKS z Pułtuska. Wydanie broszury kosztowało łącznie 4600 zł.  

Radny Sławomir Krysiak miał zastrzeżenia co do treści gminnego kwartalnika, w którym pisze się tylko o działaniach i osiągnięciach burmistrza, natomiast ani słowa nie wspomniano na temat nowej Rady Gminy, która jest tu przecież organem najważniejszym. 

- Dlaczego nie ma tu zdjęcia z pierwszych obrad Rady, bo przypominam że ten samorząd to też Rada- stwierdził Krysiak. 

Odpowiadając na te uwagi, Krzysztof Nuszkiewicz zaprosił wszystkich chętnych radnych do redagowania kwartalnika, dodając, że jeśli pojawi się taka potrzeba, broszura będzie wydawana częściej. 

Wracając do interpelacji radnego Ryszarda Befingera trzeba dodać, że marcowe spotkanie z mieszkańcami, oczywiście oprócz wyżej wymienionych kosztów broszury, kosztowało ok. 4000 tysięcy złotych. W tę kwotę trzeba wliczyć przygotowaną dla pań niespodziankę, czyli koncert zespołu De Marco, za który gmina zapłaciła 2400 zł. Wymienione środki pochodziły z działu budżetowego szumnie nazwanego Kultura i Ochrona Dziedzictwa Narodowego, co mocno zdziwiło nie tylko radnego Ryszarda.