PR-owe sztuczki burmistrza?
Każdy samorząd ma jasno i ściśle określone zadania, które generalnie opierają się o: rozwój lokalnych społeczności, troskę o zdrowie, stan dróg i infrastruktury, sprawy komunalne, kulturę i sport. Nigdzie jednak nie ma zadania, które można określić jako przekazywanie potomnym zdjęć czy filmów o własnych dokonaniach.
Jednak nowy burmistrz - zapewne w trosce o swój przebojowy wizerunek - ma inne zdanie w sprawie wydawania publicznych pieniędzy i zamierza kupić nowoczesny aparat fotograficzny oraz uwaga - kamerę cyfrową dla jednego z pracowników Wydziału Promocji UM.
Ten pierwszy ma kosztować ok. 5 tysięcy złotych, a więc Nuszkiewicz sięga po tzw. ponadśrednią półkę, czyli Nikon, Sony czy Canon z nader profesjonalnymi funkcjami.
Przyjmując analogicznie, że i kamera cyfrowa miałaby być z podobnej "półki", może chodzić o kolejny wydatek nawet 15 tysięcy złotych! Czyli w sumie, chęć pokazywania się publicznie przez burmistrza - w ładnym świetle i w dobrej rozdzielczości - miałaby podatników kosztować 20 tysięcy złotych. Albo i jeszcze więcej, bowiem sam aparat czy kamera nie wystarczą, aby prezentować wyborcom dobrze zmontowane publikacje.
Zresztą taki "urzędowy" sprzęt może mieć przecież wszechstronne i różnorodne wykorzystanie - choćby w zbliżającej się wielkimi krokami kampanii wyborczej do Sejmu, gdzie kandydować ma przecież "ojciec" sukcesu obecnego włodarza.
Czy to naprawdę potrzebny wydatek? Krzysztof Nuszkiewicz już kilkakrotnie twierdził, że jego poprzednik płacił ogromne pieniądze podmiotom zewnętrznym za realizację foto i cyfrowych dokumentacji. Nawet ponad 30 tysięcy rocznie. Uważa więc za logiczne, że jednorazowy wydatek 20 tysięcy w konsekwencji spowoduje oszczędności.
My jednak zastanawiamy się: po co i dlaczego każdy z nas musi dokładać się do Public Realtions Krzysztofa Nuszkiewicza w dobie wszechobecnych, społecznych środków przekazu? Czy nie lepiej troszczyć się o inne problemy i zrezygnować po prostu ze zlecania tego typu zadań skoro i tak nie wchodzą one w zakres prac samorządu?
Skoro ów PR oznacza "dbałość o dobry wizerunek, akceptację i życzliwość wobec działań danej osoby lub firmy" to czy nie byłoby prościej za te same pieniądz np. podświetlić całorocznie i stylowo trzy miejskie mostki nad kanałkami i dać się ludziom fotografować na nich? Bezpłatnie!